Zielonogórzanie otworzą ostatnią kolejkę rundy zasadniczej o 18.00. Każdy inny rezultat - niż pewne zwycięstwo wrocławian - będzie olbrzymią sensacją. Z kolei jakakolwiek zdobycz wywieziona z Dolnego Śląska przez Falubaz pomyślnie zamknie sprawę utrzymania w elicie. - My nie mamy nic do stracenia, a dużo do zyskania. Chcemy godnie pożegnać ten sezon i powalczyć - zapowiada Piotr Żyto, trener zielonogórzan.

W przypadku porażki na Stadionie Olimpijskim cała Zielona Góra będzie patrzeć na Grudziądz, gdzie w niedzielę, o 19.15, ostatni akt sezonu zasadniczego, podczas którego GKM będzie mógł jeszcze rzutem na taśmę wyszarpać utrzymanie, kosztem właśnie zielonogórzan. Warunkiem jest zwycięstwo nad Włókniarzem. Częstochowianie nie mają już szans na play-off, więc dla nich wielkiej stawki już nie ma. Remis w tym spotkaniu nic GKM-owi nie da. Utrzyma się Falubaz.

Grudziądzan wspomoże w niedzielę Nicki Pedersen. Duńczyk był zawieszony prawomocnym wyrokiem za to, że nawrzucał sędziemu podczas meczu rodzimej ligi. Odwołanie przyniosło jednak skutek i Pedersen w niedzielę pojedzie. W swojej karierze często reprezentował drużyny, które broniły się przed spadkiem. Tak było m.in. trzy lata temu, gdy ścigał się w Unii Tarnów. „Jaskółki” walkę o byt przegrały nieznacznie na kresce z Falubazem. Jak będzie teraz, gdy Duńczyk broni barw GKM-u?

- Człowiek cały czas myśli, co to będzie, ale myśmy sami sobie taki los zgotowali i dlatego musimy czekać na to, co się wydarzy - zaznacza P. Żyto. - Ja w momencie zawieszenia mówiłem już, że nie wierzę, iż Nicki może nie pojechać.

- Z Pedersenem czy bez, GKM spadnie, bo jest po prostu słabą drużyną. Nic się nie wydarzy. Utrzyma się Falubaz - uważa Maciej Noskowicz, komentator żużlowy nSport+. - Włókniarz, który nawet nie ma o co jechać, ma zupełnie inną siłę rażenia.

mk - ŁZ