To już klimat play-off
Czy to była najlepsza wersja Zastalu w tym sezonie? Można było odnieść takie wrażenie, zwłaszcza w trzeciej kwarcie, w której rozpędzeni zielonogórzanie mieli już nawet 16 punktów przewagi. Jeśli jeszcze dołożyć fakt, że podopieczni Olivera Vidina wracali w drugiej odsłonie z -13, a na przerwę zeszli z dwoma „oczkami” przewagi, mamy najlepsze dowody na to, że nudy nie było. Kibice o tym wiedzieli, podczas spotkania ze Stalą na trybunach padł rekord frekwencji w tym sezonie w hali CRS - 2917 osób.
I gdy wydawało się, że czeka nas komfortowe oglądanie czwartej kwarty, prowadzenie Zastalu zaczęło topnieć w oczach. W kluczowym momencie spotkania nie było na placu Nemanji Nenadicia. W całym meczu zabrakło też Davida Brembly’ego. Powód? Grypa żołądkowa, która mocno trapi zielonogórzan w ostatnich dniach. - Na porannym treningu co chwilę czterech graczy biegało do toalety - przyznał z uśmiechem trener O. Vidin. Zastal jednak napór Stali wytrzymał. Goście mieli w ostatnich sekundach akcję na zwycięstwo, ale tej spod kosza nie wykorzystał Damian Kulig.
- Nie pozwoliliśmy na zbiórki w ataku. To było najważniejsze - uważa trener Zastalu. Stal mniej niż zazwyczaj trafiała za 3 pkt. W Zielonej Górze gościom wpadło jedenaście „trójek”, czyli poniżej średniej. Prawdziwy nokaut zanotowano w asystach. Zastal miał ich 28, Stal zaledwie 11.
W kolejną środę, 13 kwietnia, ostatni mecz sezonu zasadniczego. Zielonogórzanie podejmą Eneę Abramczyk Astorię Bydgoszcz (17.30). Wszystko wskazuje na to, że ćwierćfinałowym rywalem w play-off będzie Śląsk Wrocław.
mk-łz