W Gnieźnie kończymy rundę zasadniczą
Za nami 13 odcinków serialu pt. „Powrót do PGE Ekstraligi”. Gdy 10 kwietnia Stelmet Falubaz sensacyjnie remisował z Aforti Startem u siebie, w Zielonej Górze liczono, że to pierwsza i jedyna wpadka pretendenta do awansu. W Gnieźnie zaś wierzono, że drużyna będzie w stanie mocno mieszać szyki faworytom na przestrzeni całych rozgrywek. Nie była. Start zamyka tabelę i drży o utrzymanie. Zielonogórzanie natomiast, jak wiemy, wpadki notowali i to nawet jeszcze większe.
Na finiszu rundy zasadniczej wiele głów jest już przy najważniejszej części sezonu. Jako przetarcie przed play-offami można było potraktować również ostatni mecz w Zielonej Górze, z Cellfast Wilkami Krosno. Falubaz z przetrzebionym rywalem wygrał 59:30. Przeciwnicy zbierali dane na temat toru przy W69 na wypadek, gdyby mieli tu wrócić, zaś w drużynie Falubazu umiejętnie rozdzielano starty po całym zespole. – Widać, że jest kim i co wygrywać – mówił po meczu z krośnianami menedżer Falubazu Tomasz Szymankiewicz. Tym razem na pozycji rezerwowego pojawił się Jan Kvech, a Mateusz Tonder wskoczył do podstawowego składu. – Chcemy pokazać, że jesteśmy drużyną. Ten, kto jest na rezerwie nie znaczy, że jest w gorszej formie. Wypracowujemy takie elementy, żeby to, co najlepsze w zespole pokazać w fazie finałowej – dodaje menedżer.
Ostatnie manewry przed play-offami będą możliwe też w Gnieźnie. Rywal jedzie o wysoką stawkę, a Falubaz będzie mógł w takich warunkach sprawdzić się na torze rywala. Zielonogórzanie bez względu na wynik i tak przystąpią do najważniejszej części sezonu z drugiego miejsca.
– W fazie play-off każdy punkt będzie już na wagę złota. Może i dobrze, że nie będziemy stawiani w roli faworyta do awansu. Teoretycznie z tego, co słyszę, awanse są już rozdane. Może to i dobrze – ironizował Piotr Protasiewicz, który chwalił Maksyma Borowiaka. Wypożyczony junior ma za sobą niezły debiut, w którym zdobył 4 punkty z bonusem i pokazał, że w jakimś stopniu może pomóc w uleczeniu cierpiącej przez cały rok formacji młodzieżowej. – Jak patrzę na niego, to widzę podstawy wyniesione ze szkoły leszczyńskiej. Bardzo podoba mi się na motocyklu i uważam, że za 2 lata będziemy o nim bardzo głośno słyszeć – uważa „PePe”.
mk-łz