Wataha w finale

Przepustkę do finału zielonogórzanie zdobyli w spektakularnym stylu, pokonując w półfinale, przed własną publicznością, Gorzów Grizzlies. Stawka wzmocniona kontekstem derbowym miała swój ciężar gatunkowy, ale zielonogórzanie stanęli na wysokości zadania i wygrali 38:14. - Smakuje to bardzo dobrze. Nie mam o co mieć pretensji do zawodników. Zrobili fenomenalną robotę, nawet nie musiałem wyciągać z rękawa asa, którego miałem na Grizzlies - cieszył się po meczu Michał Róg, trener główny Watahy.
Zielonogórzanie dotrzymali przedsezonowego słowa i zagrają w finale. - Ma to dużą wymowę. Czekaliśmy, by po paru latach w końcu zobaczyć finał w Zielonej Górze. Udało nam się wszystko poskładać - przyznał Sebastian Domański, grający prezes klubu, który dokładnie po pięciu latach zagra w finale PFL2. I ponownie będzie jego gospodarzem. W 2018 r. zielonogórzanie nieoczekiwanie przegrali jednak z Towers Opole.
W klubie przyznają, że tamta „trauma” wciąż jest odczuwalna, tym bardziej będą chcieli wygrać 18 listopada z Miners Wałbrzych. Przeciwnik w drugim półfinale okazał się lepszy od Bielawa OWLS, wygrywając na wyjeździe 40:20. Wataha z Miners grała swój pierwszy mecz w tym sezonie. 2 września w Zielonej Górze gospodarze wygrali 26:0. Liczą na powtórkę!
(mk)