Wstrzymujemy oddech [FELIETON]
No właśnie. I nawet nie myślę o nieszczęsnym słupie i braku oświetlenia, czy stadionie, który na tle innych obiektów w ekstralidze wygląda nieco przaśnie. Myślę o ludziach. Jak w przypadku awansu zmontować ekipę, która nie będzie zbierać tzw. „bęcków”? Kiedy doczekamy się własnych juniorów, którzy będą mogli po pierwsze - punktować, po drugie - zrobić karierę, a nie dawać sobie spokój po skończeniu 21 albo 24 lat, bo do tego momentu trzyma się ich w zespole z uwagi na regulamin? Kogo z wartościowych jeźdźców, a nie tylko takich, którzy będą uzupełnieniem, można jeszcze pozyskać, skoro „rynek” zawodników jest już mocno przetrzebiony? Nie mam pojęcia. Liczę jednak, że coś da się zrobić. Jak będzie? Zobaczymy. Na razie te problemy są jeszcze daleko. Dziś trzeba wygrać i to różnicą przynajmniej dziesięciu punktów...
Z wielką przyjemnością poszedłem do hali CRS, żeby obejrzeć Eneę Zastal BC w meczu ze Śląskiem. Sparing jak sparing. Wynik nie był najważniejszy. Nasza ekipa jest po ładowaniu akumulatorów, więc czasem jeszcze ręce drżały przy rzutach. Dobrze, że mimo tylu przeciwieństw i kłopotów, zmontowano zespół mogący rywalizować na najwyższym szczeblu. O co ta drużyna będzie walczyć, czy zaskoczy nas pozytywnie i czy nowi gracze pokażą się z dobrej strony (na razie wyglądają fajnie), przekonamy się po rozpoczęciu rozgrywek ligowych. A te już bardzo blisko, bo ruszamy za tydzień.
Tymczasem piłkarska jesień w pełni. Dzięki sukcesowi Lechii, w pierwszej rundzie centralnego szczebla Pucharu Polski z pierwszoligowym Podbeskidziem, czeka nas wizyta zespołu z ekstraklasy, konkretnie Jagiellonii Białystok. Liczyłem na Legię albo Lecha, ale dobra i Jagiellonia. Tym bardziej, że ostatni raz Zieloną Górę zespoły z ekstraklasy odwiedziły w sezonie 1986/87 (pomijam mecze towarzyskie i zimowe sparingi). Wtedy Lechia była o krok od awansu do półfinału, przegrywając rewanż z ŁKS-em w Łodzi (grano dwa mecze), po dogrywce, przy wydatnej pomocy sędziego, bo przecież nie do pomyślenia było, żeby w półfinale zagrał trzecioligowiec.
Co do sędziów. Ostatnio bardzo gorąco jest z powodu pomyłek i dziwnych decyzji VAR. Krytykuję arbitrów i dziwię się niektórym decyzjom. Ale z drugiej strony - najwięksi blagierzy to futboliści. Dla nich sporne sytuacje i orzeczenia, jeśli tylko nie są po ich myśli, zawsze są podważane, wyolbrzymiane, a co gorsza przedstawiane wraz z upływem czasu zupełnie inaczej. Nie ma znaczenia ranga meczu i szczebel rozgrywek. Wiem coś o tym, bo od lat sędziuję w zielonogórskich szóstkach. Ostatnio pewien zespół, rozeźlony moimi decyzjami, na swojej stronie internetowej przejechał się po mnie, przeinaczając wszystkie, według nich, sporne sytuacje. Najbardziej ubawiło mnie zdanie, że zawodnik tylko za wyrażenie opinii otrzymał żółtą kartkę. Oto jak brzmiała opinia wyrażona w moim kierunku, po gwizdku, który się zawodnikowi nie spodobał: Co ku...wa jest?
I tacy są piłkarze...
Andrzej Flügel