Zielonogórzanie zremisowali z Zooleszcz DPV Logistic GKM-em 45:45 i tym samym zgarnęli dwa punkty - za remis i za zwycięstwo w dwumeczu. To milowy krok do tego, by pozostać w gronie najlepszych. Mecze, których stawką może być ligowy byt zawsze mają swoją dramaturgię i gigantyczne emocje. Te przed ostatnim biegiem sięgnęły zenitu, gdy na tablicy wyników widniał remis. Na barki Mateja Žagara i Patryka Dudka spadło przywiezienie korzystnego wyniku. Z trzech meczowych „oczek” udało się wywieźć z Grudziądza dwa, bo Nicki Pedersen zdołał przyjechać do mety przed zielonogórską parą. Ostatni był Kenneth Bjerre. - Oczywiście wygrana dałaby nam trzy duże punkty i jeszcze lepszą sytuację w tabeli, ale nie narzekajmy. Był to bardzo wyrównany i trudny mecz. Patrząc na całokształt tego pojedynku, z pewnością możemy być z tego wyniku zadowoleni - mówił po zawodach dla klubowego serwisu P. Dudek.

W tabeli Falubaz wskoczył na szóste miejsce, wyprzedzając o punkt torunian i o dwa grudziądzan. Ci ostatni obecnie są w najgorszej sytuacji. - Nie oglądamy się na inne zespoły, tylko skupiamy na naszych meczach. Nie będziemy kalkulować i liczyć, co mogą zrobić inni. My w kolejnych spotkaniach jedziemy po wygraną, tak samo jak miało to miejsce w Grudziądzu. Wszystko jest w naszych rękach. W dalszym ciągu to my zdecydujemy o naszym końcowym losie - uważa trener Piotr Żyto.

Zielonogórzanie mają jeszcze m.in. dwa domowe mecze. Najbliższy, w kolejną niedzielę, 27 czerwca z Eltroksem Włókniarzem Częstochowa i 1 sierpnia z Fogo Unią Leszno. - Myślę, że spadkowicza poznamy dopiero po ostatniej kolejce - twierdzi Jacek Frątczak, ekspert Eleven Sports. Walka o pozostanie w żużlowej elicie jeszcze nigdy nie była warta tak wiele. Telewizyjny kontrakt gwarantuje każdej drużynie w przyszłym sezonie około 6 mln zł.

mk-łz