Zakończyli hegemonię!
Przed tym spotkaniem rywal mógł się pochwalić statusem jedynej niepokonanej drużyny w stawce. Hegemon przyjeżdżał do Zielonej Góry z bilansem 6-0. W rundzie jesiennej na Śląsku mysłowiczanie wygrali 31:27. - Szczypała nas tamta porażka w oczy. Tutaj przed meczem uczulaliśmy się wzajemnie, żeby nie spać ani przez moment - wspominał Paweł Prokopowicz, grający trener Watahy. I faktycznie tak było! Zielonogórzanie do przerwy prowadzili 14:0, ale prawdziwy koncert zagrali po przerwie, gdy z każdą kolejną minutą ich dominacja rosła. - Punktowaliśmy prawie jak w zegarku - cieszył się trener zielonogórzan, choć zauważał również błędy rywali. Hegemon miał swoje szanse, by mecz był znacznie bardziej wyrównany i trzymał w napięciu do końca. - Spodziewaliśmy się twardego i wyrównanego meczu i faktycznie na początku on taki był - zauważył Filip Wielgosz, jeden z liderów Watahy. - Przy zgłaszaniu składu widzieliśmy jednak, że brakuje kilku zawodników z ataku Mysłowic, którzy prawdopodobnie byli kontuzjowani.
Do końca sezonu zasadniczego pozostała jeszcze jedna kolejka. W ostatni weekend maja zielonogórzanie udadzą się do Olsztyna na mecz z tamtejszym Rugby Teamem. Mysłowiczanie zagrają z Rugby Ruda Śląska. I bez tych rozstrzygnięć wszystko jest już jasne. Pierwsze miejsce w tabeli zachowa Hegemon, a na drugim na pewno pozostanie Wataha i właśnie te zespoły zmierzą się ze sobą w dwumeczu finałowym, którego zwycięzca uzyska awans do I ligi. - Hegemon będzie musiał wrócić do nas na pierwsze spotkanie, a tym meczem pokazaliśmy im, że będą tu mieli ciężko. Rozmiar tego zwycięstwa nie może nas jednak uśpić. Musimy utrzymać ten gaz. Hegemon niech się zbiera, to ich zmartwienie - zaznaczył P. Prokopowicz.
- Żeby grać w I lidze, trzeba grać jeszcze lepiej z mocniejszymi drużynami. Wejdzie ten, kto bardziej będzie chciał - zakończył F. Wielgosz.
Mecze finałowe 11 i 18 czerwca.
mk - ŁZ