Lekcja historii i przyzwoitości [ZDJĘCIA]
![Lekcja historii i przyzwoitości [ZDJĘCIA]](/media/k2/items/cache/425bbc306e77018065c98b56a9837305_XL.jpg)
Dla Małgorzaty Gośniowskiej-Koli, przewodniczącej komisji konkursowej, sprawa wyłonienia odpowiedniego pomnika ma wymiar osobisty. Na Wołyniu wymordowano jej dziadków i większość rodziny. Z płonącej stodoły uciekła jedynie jej mama, która miała wtedy 16 lat. Zamiast spłonąć żywcem, wybrała śmierć od kuli. Ta jej jednak nie dosięgła. Los chciał inaczej. Przeżyła.
Dziś o pamięć o tamtych tragicznych wydarzeniach na Wołyniu M. Gośniowska-Kola walczy w Stowarzyszeniu Huta Pieniacka. Organizacja wzięła nazwę od wyludnionej wsi w Ukrainie, w której 28 lutego 1944 roku zamordowano 850 osób.
Pamięć to obowiązek
Na krwawej, niechlubnej liście, oprócz Huty Pieniackiej, są dziesiątki miejscowości, gdzie z zimną krwią ukraińscy nacjonaliści przy wsparciu lokalnej ludności mordowali Polaków od 1943 do 1945 roku. Narzędzia zbrodni – kamienie, grabie, widły, sprzęt gospodarski. Nie jest znana dokładna liczba ofiar, historycy szacują, że zginęło ok. 50–60 tys. Polaków i w odwecie 2–3 tysiące Ukraińców.
Obecność pomnika Ofiar Zbrodni Wołyńskiej w Zielonej Górze to wynik starań środowisk kresowych. Monument stanie na Placu Słowiańskim. – Naszym obowiązkiem jest pamiętać i tę pamięć pielęgnować. Ona jest warunkiem tego, by iść naprzód. Jesteśmy winni to osobom pomordowanym – mówi prezydent Janusz Kubicki. – W czasach, gdy chodziłem do szkoły, ta lekcja była wymazana z kart historii. Jako gospodarz miasta czuję się odpowiedzialny, by wspomnienie o ofiarach pozostało żywe.
Wołanie o sprawiedliwość
Nieprzypadkowość placu, gdzie znajdzie się monument, podkreśla M. Gośniowska-Kola, która stanęła na czele konkursowego jury. – To miejsce godne i symboliczne – zaznacza. – Sąsiaduje z gmachem sądu i uniwersytetu, w którym mieści się wydział prawa.
Kontekst jest znaczący, bo w czasach PRL nie ścigano zbrodni na Wołyniu w konsekwencji utraty Kresów na rzecz ZSRR, a na prywatne zbieranie świadectw o zbrodniach zezwolono dopiero w latach 80. Również dokładne określenie liczby Polaków pomordowanych w rzezi wołyńskiej napotykało przez lata na trudności. Jednym z powodów był fakt, że niektóre miejscowości zostały zrównane z ziemią, a wszyscy ich mieszkańcy wymordowani. Mordów dokonywano na terenach ogarniętych wojną partyzancką i chaosem. Zbrodni zazwyczaj nikt nie dokumentował. Wielu świadków, którzy ocaleli z rzezi, uciekło z terenów Wołynia bądź zostało wywiezionych na roboty do Rzeszy, skąd później rozproszyli się po Polsce i świecie.
Rodzinny duet artystyczny
Projekty, które wystartowały w konkursie na pomnik Ofiar Zbrodni Wołyńskiej można oglądać w zielonogórskim BWA. W komisji konkursowej zasiadło 14 osób wiązanych ze środowiskiem uniwersyteckim, kulturalnym i artystycznym Zielonej Góry. Spośród prac wyłonili projekt autorstwa Barbary Getter i Andrzeja Gettera i Krakowa. To duet córka-ojciec. Ona jest architektką, on rzeźbiarzem. – Współpracujemy od lat. Świetnie się rozumiemy i uzupełniamy – komentuje B. Getter.
Razem stworzyli kultową Kładkę Ojca Bernatka, którą na rowerze czy samochodem możemy przejechać się w Krakowie czy Pomnik Polski Morskiej na Skwerze Kościuszki w Gdyni. Pomnik Ofiar Zbrodni Wołyńskiej w Zielonej Górze będzie mierzył 7 metrów. W kamienną formę, której główną oś stanowi krzyż, jest wpisane martwe drzewo – symbol zamordowanych.
Osobista historia rzeźbiarza
Drugie miejsce w konkursie zajął również krakowski duet projektantów – Ewa Nitoń i Marcin Smosna. Trzecie miejsce przypadło w udziale zielonogórskiemu rzeźbiarzowi Tadeuszowi Doboszowi. Artysta ma emocjonalny stosunek do rzezi wołyńskiej i podczas pracy nad projektem bezustannie bił się z myślami. – Z rzezi wołyńskiej ocalał mój wuj, który o wszystkim opowiedział, gdy miałem sześć lat. To mną wstrząsnęło. Pamięć tej opowieści i wrażenia noszę w sobie do dziś – opowiada T. Dobosz.
- To fenomen, że wszyscy zwycięzcy pochodzą z tej samej pracowni rzeźbiarskiej, mimo że głosowanie komisji konkursowej było tajne!– komentuje Wioleta Haręźlak, dyrektor departamentu edukacji i spraw społecznych UM. Chodzi o legendarną krakowską pracownię nieżyjącego już prof. Jerzego Bandury. Być może to nie zrządzenie losu czy przypadek, a po prostu „dobra szkoła”.
Kamień, który przemówi
Pojawienie się pomnika w kontekście licznej obecności obywateli Ukrainy na terenie Zielonej Góry budził pytania i kontrowersje. Próbuje je rozwiać M. Gośniowska-Kola: - Ciepłe stosunki między Polakami a Ukraińcami, którym daliśmy ostatnio dowód mogą przyczynić się w pozytywny sposób do badań nad zbrodnią wołyńską, do poszukiwania prawdy. Rodziny ofiar nigdy nie doczekały się sprawiedliwości.
Mimo że zbrodniarze zarzekali się, że w wołyńskich wioskach zamieszkałych przez Polaków „nie zostanie kamień na kamieniu”, to właśnie one teraz będą miały głos. Kamienny pomnik upamiętniający ofiary rzezi wołyńskiej będzie przemawiał do pokoleń. – Liczę, że za rok spotkamy się w tym gronie już nie przy makietach, a na Placu Słowiańskim przy realnym pomniku – zapowiada J. Kubicki.
https://wiadomoscizg.pl/informacje/lekcja-historii-i-przyzwoitosci-zdjecia#sigProId6eb7c04dcc
(ah)