Futbolowe marzenia [FELIETON]
W naszej ekstraklasie, choć uboższej sportowo od hiszpańskiej, jest ciekawie. A w Warszawie atmosfera, oprawa spotkania i wielkie emocje były nawet na niezłym poziomie... Niespodziewanie lideruje Wisła Płock. To prawda, że fajnie się ich ogląda i niech mieszają w czołówce, ile mogą. Zaskoczyło mnie przekładanie meczów przez dwa nasze zespoły grające w Pucharze Konfederacji. Dzieje się to na samym początku sezonu, kiedy nie ma mowy o zmęczeniu! W Europie grają co trzy dni, mając króciutką przerwę zimową i nikt nie narzeka. U nas błyskawicznie pojawia się przemęczenie. Nie potrafię tego zrozumieć. Tym bardziej, że nasze zespoły walczą w najniższym w hierarchii europejskim pucharze. W nim awans do fazy grupowej to wręcz obowiązek, a o niskiej randze rozgrywek niech świadczy choćby to, że w poprzednim sezonie w fazie grupowej zagrał nawet mistrz Gibraltaru. Ale OK. Jak się nie ma co się lubi, to wiadomo... Kiedy ten egzemplarz „ŁZ” dotrze do czytelników, będzie już po rewanżowych meczach. Piszę te słowa jeszcze przed pojedynkami i mam nadzieję, że za tydzień nie będę musiał narzekać na słabość naszych najlepszych klubowych ekip...
Myślałem, że w lokalnym futbolu nic już mnie nie zaskoczy. A jednak! Wybrałem się w ubiegłą sobotę na inaugurację klasy A, czyli na mecz TKKF Chynowianka Zielona Góra - Zorza Port 2000 Mostki. Nie zaskoczył mnie poziom, bo to przecież siódmy szczebel krajowych rozgrywek. Ale walczono bardzo ambitnie, do końca, bez kalkulacji i odstawiania nogi. Sędziowanie też było w porządku, choć do rzutu karnego dla gospodarzy można było się przyczepić. Fajna była atmosfera i jeśli nawet powstawały nerwowe sytuacje, zaraz były wyjaśniane. Kompletnie zaskoczyła mnie za to nowa tablica świetlna, pokazująca czas i wynik. Pozytywnie! Coś takiego w klasie A! Nie da się ukryć, że od razu pomyślałem, czemu nie ma podobnej na „dołku” w Zielonej Górze, gdzie mecze rozgrywa najlepszy od dwóch sezonów lubuski zespół piłkarski - Lechia. Podczas jej meczów nie ma też tablic świetlnych stosowanych przy zmianach, które są na innych trzecioligowych stadionach. A nagłośnienie na obiekcie, mówiąc delikatnie, czarna rozpacz....
Zapytałem prezesa Chynowianki, skąd na to mają. Pieniądze na ową tablicę i na powstający właśnie stadionowy parking, pochodzą z budżetu obywatelskiego. Na te inwestycje postawili mieszkańcy Chynowa, a stało się tak dlatego, że piłkarze i działacze klubu chodzili po dzielnicy, przekonywali ludzi, agitowali. Wygrali! Mogą się cieszyć, że ich stadionik pięknieje i fajnie ogląda się na nim mecze. To, co ludzie skupieni wokół TKKF Chynowianka robią dla futbolu, jest znakomite! Małe „futbolowe ojczyzny” tworzą też pozostałe nieduże kluby z dawnych podzielonogórskich wsi. Bardzo fajna sprawa.
Chwaląc to, co robią w Chynowie i nie tylko, marzy mi się tablica świetlna na „dołku”, dach nad trybuną (wkrótce ma być) i oświetlenie. Cóż, marzenia czasem się spełniają...
Andrzej Flügel