Gorąco i nerwowo [FELIETON]
Kibice Falubazu chyba się nieco uspokoili, choć nerwowo było praktycznie do końca, a gdyby sędzia 15. bieg powtórzył w pełnej obsadzie, co spokojnie mógł zrobić, zamiast wykluczyć zawodnika rywali, mogło być różnie. Ale wygraliśmy, a sukces z Polonią Bydgoszcz ma swoją wartość i może mieć znaczenie w ostatecznym układzie tabeli przed play-offem. Do tych najważniejszych spotkań jednak jeszcze sporo czasu i wiele może się zmienić.
Piłkarskie ligi centralne zakończyły rozgrywki. Kiedy patrzę na końcową tabelę pierwszej oraz drugiej ligi i widzę pomorską wioskę Stężyca albo małopolskie miasteczko Niepołomice, czy większe: Pruszków, Puławy albo Kalisz myślę sobie, czemu Zielona Góra, ośrodek znacznie mocniejszy i zdawałoby się mający duże możliwości, błąka się w trzeciej lidze? Nie mam pojęcia i nie rozumiem tego. Taka jednak jest rzeczywistość i sądzę, że w najbliższych latach to się nie zmieni. Na razie musimy się ostro bić, żeby nie spaść na jeszcze niższy, bo piąty szczebel rozgrywek. Ostatnie, lepsze mecze dały nadzieję, że się uda i Lechia zostanie w trzeciej lidze.
Ja i mnie podobni będziemy chodzić na mecze niezależnie od tego gdzie i jak gra zespół, bo prawdziwy fan futbolu nigdy, poza sytuacjami zrozumiałymi takimi jak wyjazd czy choroba, nie opuści meczu swojego zespołu. Niestety, pod tym względem jest coraz gorzej i młode pokolenie już nie jest takie twarde. Zapytałem niedawno znajomego kibica, który z racji wieku nie miał szans oglądania w telewizji jak Polska zdobywała medal mistrzostw świata lub być na trybunie wśród dziesięciu tysięcy ludzi podczas drugoligowego meczu w Zielonej Górze (tak, tak, były takie czasy), czemu nie było go na ostatnim pojedynku. Usłyszałem, że… żona marudzi, że w sobotnie popołudnie ma być z nią i dziećmi, a nie na stadionie, dlatego nie przyszedł.
Dramat!!! Z jednej strony biedny człowiek, ale z drugiej ofiara losu, bo żona powinna wiedzieć, że kibic ma co dwa tygodnie obowiązek być na meczu i przez te dwie godziny rodzina nie ucierpi. Zresztą, można od maleńkości zabierać dzieciaki i uczyć kibicowania z pożytkiem dla nich i całej rodziny. Ale cóż, mam nadzieję, że ten młody człowiek jednak popracuje nad żoną (są sposoby) i zobaczę go na kolejnym pojedynku.
Lechii zostały dwa mecze u siebie i dwa na wyjeździe. Wszystkie bardzo ważne, takie w których jakaś wielka wpadka może mieć znaczenie. Mam jednak nadzieję, że najgorsze już za zespołem, który zrobi to, co do niego należy i co powinien. Może w przyszłym sezonie drużyna od razu usadowi się w środku tabeli (na więcej chyba nie ma co liczyć) i nerwówka z tego sezonu zostanie tylko złym wspomnieniem? Bardzo bym tego chciał.
Andrzej Flügel