Pasja do żużla zaczęła się w rodzinie
- Na początek zacznijmy od kilku słów o Tobie. Jak lubisz spędzać wolny czas?
- Luke Becker: - Wiele zależy od tego, gdzie akurat przebywam: w domu w Kalifornii czy w Polsce. Zazwyczaj, jeśli mam napięty grafik w tygodniu, to wolę robić bardziej wymagające treningi, jeździć intensywnie na rowerze, pobiegać, pójść na siłownię. To musi być lepszy trening niż wtedy, gdy mam czas wolny. Ale lubię się też zrelaksować, wyluzować.
- Dlaczego żużel? Jak możesz opisać swój początek?
- Mój tata Matt też się ścigał, więc tak jak u wielu innych zawodników, to się zaczęło w rodzinie. Dorastałem obserwując, jak tata zdobywa punkty, jeździłem na jego mecze i sam chciałem spróbować.
- Co rodzina sądzi o Twojej jeździe na żużlu?
- Moi najbliżsi są wielkimi fanami speedway’a, obserwują i starają się oglądać wszystkie mecze z moim udziałem, po prostu za tym nadążać. Cieszą się, że jestem żużlowcem i mnie wspierają.
- Co zdecydowało o wyborze Zielonej Góry?
- Uważam, że czasami zmiany są potrzebne do dalszego rozwoju, a transfer do Zielonej Góry to dla mnie nowe otwarcie i nowe perspektywy. Cieszę się, że dołączyłem do tak znaczącego klubu i mam nadzieję, że w końcu będę mógł zaprezentować przed wami moje umiejętności.
- Jak się czujesz, jak przebiega rehabilitacja|?
- Na zawodach w Žarnovicy doznałem urazu kości strzałkowej w prawej nodze. Kontuzje to część żużla. Takie sytuacje się niestety zdarzają. Żałuję, że nie mogłem być z chłopakami w pierwszych meczach, ale mamy mocną drużynę, wiedziałem, że każdy da z siebie maksimum. Pierwsze dni po upadku nie były przyjemne. Nigdy nie miałem podobnego urazu, więc trudno było określić, jak długo potrwa przerwa. Za mną kilka tygodni rehabilitacji i powrotu do pełnej sprawności. Aktualnie kontynuuję zabiegi wzmacniające nogę, ale myślę, że to już ostatnia prosta. Z dnia na dzień czuję się coraz lepiej i niebawem będę mógł mówić o powrocie do pełnej sprawności.
- Jak oceniasz nasz zespół na tle innych w pierwszej lidze?
- Oglądałem wszystkie mecze i mocno trzymałem kciuki za chłopaków. Radzą sobie świetnie. Każdy wykonuje dobrą robotę, a efektem są zwycięstwa i nasza pozycja w tabeli. Wierzę, że po moim powrocie będzie nas jeszcze trudniej pokonać.
- Dziękuję.
Weronika Tołłoczko