Idziemy na film do kina Taczanka - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 387
Ze zbiorów Tomasza Czyżniewskiego
Podczas pożaru w grudniu 1958 r. zniszczeniu uległ strych. Już go nie odbudowano, budynek stracił wiele ozdób na elewacji.[/caption] Dobrze, wróćmy do kina Newa. Była sobota, 17 grudnia 1960 r. Wstęgę przecinał Ludwik Siedlecki, sekretarz KW PZPR. Na scenie wystąpili artyści Opery Poznańskiej z Antoniną Kawecką na czele. Repertuar był mieszany: arie operowe przeplatały się z piosenkami rozrywkowymi. - Od dziś z nowej placówki korzystać będą mogli wszyscy mieszkańcy miasta. Będziemy tu oglądać interesujące filmy, uczestniczyć w imprezach, bawić się i wypoczywać – opisywała wydarzenie dziennikarka „Gazety Zielonogórskiej”. Gazeta w czwartek, 22 grudnia, po raz pierwszy umieściła placówkę w zapowiedziach kinowych. „Kino przy klubie TPPR – godz. 15.30, 17.30 i 20.15 – Ogniste wiorsty (radz. od lat 14).” „Ogniste wiorsty” w reżyserii Samsona Samosonowa, to film radziecki powstały w 1957 r., w modnej serii filmów przedstawiających walki po rewolucji. Jednym z pojazdów używanych w filmie była taczanka. Plakat do filmu narysował wybitny polski plakacista i malarz Franciszek Starowieyski. Nowe zielonogórskie kino było przybudówką do pięknej willi należącej przed wojną do fabrykanckiej rodziny Gruschwitzów. Po wojnie przez wiele lat działało tutaj Towarzystwo Przyjaźni Polsko Radzieckiej – TPPR, m.in. organizator słynnych Festiwali Piosenki Radzieckiej. W grudniu 1960 r. nowe kino nie miało jeszcze nazwy, w odróżnieniu od sąsiedniej kawiarni Klubowej. Dopiero na początku 1961 r. ogłoszono konkurs na nazwę nowej placówki. Został rozstrzygnięty w połowie marca. 150 osób nadesłało 367 propozycji. Jury przyznało pierwsze miejsce autorowi nazwy Newa, która obowiązuje do dzisiaj. - Ponieważ dwie osoby podsunęły ten projekt, drogą losowania pierwsza nagroda – bezpłatny, miesięczny abonament do Newy przypada w udziale p. Renacie Werka, zam. w Zielonej Górze przy ul. Bema 13/5. P. Teresa Krajniak, autorka tej samej nazwy, otrzyma nagrodę książkową – pisała „Gazeta Zielonogórska” w wydaniu z 16 marca. Drugie miejsce przyznano nazwie Luna, trzecie – nazwie Taczanka. [caption id="attachment_28084" align="alignnone" width="2560"] Fot. Tomasz Czyżniewski
Widok współczesny. Ostatnie piętro dobudowano w 1999 r.[/caption] Nowe kino miało na widowni 248 miejsc, a znajdująca się obok kawiarnia Klubowa - 60. W sali kinowej można było organizować występy. Tutaj początkowo odbywał się Festiwal Piosenki Radzieckiej, głównie eliminacje. Całość zaprojektowali architekci: Marian Wyczałkowski i Andrzej Meloch. Prace rozpoczęto we wrześniu 1958 r. Termin oddania obiektu ustalono na 1 maja 1959 r. Jednak w nocy z 16 na 17 grudnia 1958 r. w głównym budynku TPPR wybuchł pożar. - Wracaliśmy nocą z restauracji Centralnej, gdy rozeszła się wieść, że płonie TPPR – przed laty opowiadał mi Włodzimierz Piwowarczyk, długoletni kierownik kina Newa. - Pobiegliśmy zobaczyć, co się dzieje. Na miejscu było już sporo gapiów, którzy krzyczeli: „Nie gaście, co się będziecie męczyć”. Pożar wspominał też nieżyjący dyrektor Muzeum Ziemi Lubuskiej - Andrzej Toczewski, wtedy nastolatek. - Płonęło piętro i strych - opowiadał. - Strażacy wyrzucali wszystko przez okna. Na bruku leżały dzieła Stalina i Lenina. Nikt ich nie brał. To jedyny przypadek, jaki pamiętam, że coś leżało na ulicy, a ludzie sobie tego nie zabrali. Budynek uległ częściowemu zniszczeniu i trzeba było go odbudować. Niestety, w trakcie prac zmieniono wygląd dachu, który wcześniej nadawał willi niepowtarzalny charakter. Prace się przeciągnęły. O historii kina opowiadał mi również nieżyjący Wiesław Myszkiewicz, szef działu historycznego muzeum. Był skarbnicą wiedzy trochę odbiegającej od oficjalnych, prasowych enuncjacji. [caption id="attachment_28085" align="alignnone" width="800"] Plakat Franciszka Starowieyskiego do dzisiaj sprzedawany jest na aukcjach[/caption] - To był gdzieś rok 1957-58. Sekretarzem TPPR był wtedy Zygmunt Kokot - wspominał W. Myszkiewicz. - Zaprosił do siebie dyrektorów wszystkich dużych firm. Otrzymali deklarację sponsorowania... remontu. Bo to był remont, nie budowa. Na każdą nową inwestycję trzeba było mieć zgodę, na remont nie. Wystarczyło mieć fundusze. Zakłady pracy się złożyły i powstało kino z kawiarnią. Nikt się zbytnio nie przejmował formalnościami. W latach 90., kiedy Newę przejmował na własność Klub Kultury Filmowej, okazało się, że budynek nie jest zaznaczony na planach geodezyjnych. Formalnie nie istniał. Kino stoi do dzisiaj. Tylko z powodu pandemii nie skorzystamy z jego oferty. Natomiast obecny wygląd dawnej willi Gruschwitzów zawdzięczamy przebudowie z 1999 roku – wtedy podwyższono poddasze. [caption id="attachment_28086" align="alignnone" width="745"] Kadr z filmu „Ogniste wiorsty” ze słynną taczanką[/caption]
Tomasz Czyżniewski Codziennie nowe opowieści i zdjęcia Fb.com/czyzniewski.tomasz