Poszerzamy chodniki kosztem drzew i ogródków - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 478 (1067)

Ze zbiorów Sławomira Ronowicza. Ozdobne płoty ciągnęły się wzdłuż całej ulicy - ogrodzenie przed dzisiejszym przedszkolem nr 3 im. Misia Uszatka
- Czyżniewski! Przy mojej ul. Batorego, gdzie jak wiesz się wychowałam, do dzisiaj rośnie przepiękna magnolia. Kiedy przejeżdżamy pod torami kolejowymi, zawsze na nią spoglądam. Gdy kwitnie, wygląda urzekająco - moja żona natychmiast podchwyciła temat. Wspomniała o jednym drzewie posadzonym tuż przy torach kolejowych i wiadukcie, a wzdłuż al. Niepodległości rosło ich o wiele więcej. W przydomowych ogrodach, odgrodzonych od ulicy kutymi, żeliwnymi płotami. Musiało być elegancko, bo płoty stały przed pięknymi willami bogatych zielonogórzan.
Ze zbiorów Sławomira Ronowicza. Bahnhofstrasse (dzisiaj al. Niepodległości) na wysokości muzeum
Na przełomie XIX i XX wieku tak się budowało. Był dom, nawet niewielki teren zielony obsadzony krzewami lub drzewami i płot odgradzający posiadłość od chodnika i ulicy. Tak było również w Grünbergu. Przedwojenną Bahnhofstrasse wytyczono tuż po doprowadzeniu do miasta linii kolejowej w 1871 r. Okazała się świetną lokalizacją dla domów zamożnych, miejskich elit.
Na początku lata 1947 r. taką ulicę zobaczył Henryk Ankiewicz Andabata, który do miasta przyjechał na rowerze z myślą o zdobyciu zawodu. - Może to był czerwiec, a może lipiec albo sierpień. Dobrze pamiętam, że było bardzo ciepło, że aleję gen. Stalina zobaczyłem bardzo późnym popołudniem - pisał w „Przechadzkach zielonogórskich”. - Nie jest wykluczone, że wrażenie nadchodzącego wieczoru powodowała ciemna zieleń drzew i przylegające do budynków bujne przydomowe ogródki.
Wspominał, że późniejsza likwidacja ogródków, chociaż konieczna z punktu widzenia wygody pieszych, odebrała jej niepowtarzalny charakter.
Nastąpiło to w 1954 r. Władze miasta uznały, że na al. Stalina, bo tak wówczas nazywała się al. Niepodległości, jest za ciasno. Nie z powodu wzmożonego ruchu samochodów. Ich wtedy było bardzo mało, a komunikacja miejska ruszyła na początku lipca. Wycinano zieleń, by zrobić miejsce dla… pieszych.
Cóż to, wyrąb lasu? - pytała „Gazeta Zielonogórska” w wydaniu z 23 września 1954 r., publikując zdjęcie rozrytej ulicy i powycinanych drzew. Redaktorzy zaraz odpowiadali na zadane pytanie. - Nie, to ulica Stalina. Aby poszerzyć chodnik, trzeba było wyrwać z korzeniami niejedno stare drzewo. Mimo, że jest to praca żmudna i bardzo ciężka, robotnicy MPGK spisują się dzielnie. Na miejsce wyciętych drzew i usuniętych płotów, które dotychczas niepotrzebnie zwężały ulicę i kryły w cieniu piękne domy, nakłada się płyty chodnikowe - pisała „GZ”.
Fot Zbigniew Rajche. Chodnik w okolicach siedziby redakcji „Łącznika Zielonogórskiego” - widok powojenny od strony muzeum
Gazeta kilka razy zamieszczała notki i zdjęcia z przebudowy ulicy, chwaląc pomysł: - Dzięki trosce Prezydium Miejskiej Rady Narodowej o wygodę mieszkańców miasta poszerzony został chodnik przy ul. Stalina - pisano w innym wydaniu.
Mnie pięknych ogrodów i płotów po prostu żal.
Tomasz Czyżniewski
Codziennie nowe opowieści i zdjęcia
Fb.com/czyzniewski.tomasz