Ulicami miasta maszeruje orkiestra dęta Zastalu - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 473 (1062)

- Czyżniewski! Nieśmiało przypominam, że w piosence to babcia stała na balkonie, a dołem dziadek defilował i ledwie go ujrzała, nieomal zemdlała, skrapiać trzeba było skronie. W końcu dziadek stanął pod balkonem, huknął jej puzonem, no i tak się zaczęło - moja żona, odkładając na bok patelnię, szybko wytłumaczyła mi na czym polegała siła orkiestr dętych. Mnie nikt nie grał pod balkonem, ani ja nikomu nie grałem. I nie wiem, co bym z takim puzonem zrobił. Wiem jednak, że w młodości podobały mi się orkiestry, które paradowały po ulicy Bohaterów Westerplatte.
W mieście orkiestr było kilka. Popatrzcie na zdjęcie u góry strony. Ulicą Bohaterów Westerplatte od 1965 r. maszerowały pochody pierwszomajowe (wcześniej chodziły aleją Niepodległości). Pierwsze szły orkiestry dęte działające przy wielkich firmach. Na fotografii mamy od lewej: orkiestrę kolejarzy, Zastalu i Polskiej Wełny. Pogodzono ich ambicje i puszczono w jednym szeregu. Jednak najważniejsza była orkiestra zastalowska. W zeszłą sobotę, uroczystym koncertem, obchodziła jubileusz 75-lecia. Piszemy o tym na str. 2.
Z archiwum orkiestry Zastalu. Ulica Bohaterów Westerplatte podczas pochodu pierwszomajowego. Połączone siły orkiestr dętych: kolejarzy, Zastalu i Polskiej Wełny. Na środku kapelmistrz Franciszek Rzeźniczak.
Oficjalnie początek historii orkiestry dętej Zastalu datowany jest na 22 lipca 1947 r. Wtedy 18-osobowy zespół po raz pierwszy przemaszerował ulicami naszego miasta. Muzycy dzień wcześniej zagrali na akademii. Początkowo byli orkiestrą Wagmo - bo tak nazywał się Zaodrzański Zakład Budowy Mostów i Wagonów „Wagmo”, późniejszy Zastal. To właśnie fabryka zaangażowała 23 lutego 1947 roku Michała Kobaka, zlecając mu stworzenie orkiestry. Pięć miesięcy później muzycy-amatorzy dali swój pierwszy koncert.
Przez kilkadziesiąt lat grali i maszerowali na dziesiątkach imprez, bawiąc zielonogórzan i ciesząc miejscowe władze. Orkiestra grała na pochodach, festynach i pogrzebach. Wysłano ją na powitanie Nikity Chruszczowa. Muzycy występowali w Czechosłowacji i NRD.
Zastalowcy grali nie tylko na partyjnych imprezach. Solą w oku komunistycznych władz był udział członków orkiestry w procesjach Bożego Ciała. Chwytano się różnych sposobów, by uniemożliwić muzykom udział w uroczystościach kościelnych. Na przykład zamknięto wszystkie instrumenty na klucz. Ku zaskoczeniu towarzyszy z KW orkiestra zagrała! Stało się tak dzięki zapobiegliwości kapelmistrza Franciszka Rzeźniczka, słynnego członka orkiestry, którego imieniem nazwaną jedną z zielonogórskich ulic. - Kiedy instrumenty się zużyły, muzykom kupiono nowe - opowiadał mi jego syn, Stanisław Rzeźniczak. - Stare miały pójść na złom. Ojciec załatwił jednak, że członkowie orkiestry mogli je odkupić po okazyjnej cenie. Dzięki temu mogli pójść i zagrać w procesji, bo mieli swoje prywatne instrumenty.
Z archiwum orkiestry Zastalu. 1 maja 1970 r. - koncert w muszli w Parku Tysiąclecia
Jednak o dobre relacje z władzą trzeba było dbać, dlatego 1 maja z rana, jeszcze przed pochodem, delegacja zastalowców maszerowała na ul. Chopina, gdzie w latach 60. mieszkał I sekretarz KW PZPR Tadeusz Wieczorek. Zachowało się zdjęcie, na którym kapelmistrz F. Rzeźniczak ściska dłoń sekretarza Wieczorka. O czym rozmawiali? Nie wiemy.
S. Rzeźniczak wyliczył, że jego ojciec przez 40 lat pracy - od 1947 r. do 1988 r. - wraz z orkiestrą dał ponad 1.300 koncertów i uczestniczył w 342 akademiach. Dzisiaj w zespole gra 368 osób.
Tomasz Czyżniewski
Codziennie nowe opowieści i zdjęcia
Fb.com/czyzniewski.tomasz