Wielka defilada przeszła ulicami Zielonej Góry - SPACEROWNIK ZIELONOGÓRSKI ODC. 483 (1072)
- Czyżniewski! Wreszcie temat dla ciebie. Tylko pamiętaj: jeżeli cos ma gąsienice i lufę, na pewno jest to czołg - moja żona celowo się droczy, bo wie, że mocno wkurzają mnie relacje z wojny w Ukrainie, gdzie prawie każdy sprzęt na gąsienicach nazywany jest czołgiem.
- Dobrze, poproszę o opis prawdziwej defilady. Takiej z armatami, czołgami, transporterami opancerzonymi i… samolotami - moja żona postawiła mi, jej zdaniem, zadanie nie do spełnienia i poszła na kontrolę do kuchni, mrucząc coś pod nosem o patelni.
Nie 54, lecz 64 lata temu
Nie ukrywam, małżonka zabiła mi klina. Czołgi i samoloty na defiladzie w małej Zielonej Górze. Słyszał ktoś o czymś takim?
- Wielka defilada odbyła się w 1968 r., kiedy to nasze wojska wracały z interwencji w Czechosłowacji - usłyszałem podpowiedź. Odbyło się to w ramach „bratniej” pomocy czechosłowackim komunistom. Wraz z wojskiem ZSRR do sąsiedniej republiki wkroczyli również polscy żołnierze. Mieli walczyć z kontrrewolucją. W rzeczywistości uniemożliwili Czechom możliwość stanowienia o sobie samych. To niechlubna karta w naszej historii.
I to właśnie żołnierze wracający z interwencji w Czechosłowacji, 26 października 1968 r. zawitali do naszego miasta, urządzając defiladę w centrum. Byłem i widziałem. Czołgów nie dostrzegłem!
Ten ciężki sprzęt pojawił się na ulicach Zielonej Góry 10 lat wcześniej. Również w październiku. Żołnierze wracali z ćwiczeń. Hucznie obchodzono 15. rocznicę powstania Ludowego Wojska Polskiego.
Ze zbiorów Tomasza Czyżniewskiego. Sierpień 1956 r. Trwa budowa fragmentu ul. Bohaterów Westerplatte pomiędzy dzisiejszą ul. Kupiecką i ul. dra Pieniężnego.
Bitwa pod Lenino
12-13 października 1943 r. w pobliżu miejscowości Lenino doszło do krwawej bitwy 1 Polskiej Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki z Niemcami. To był chrzest bojowy pierwszej formacji Ludowego Wojska Polskiego. W czasach PRL-u ta rocznica była najważniejszym świętem wojskowym. W 1958 r. w Zielonej Górze rozpoczęto obchody już 8 października - capstrzykiem i pochodami. Jednak punkt kulminacyjny zaplanowano na czwartek, 9 października. O 16.00 miała się rozpocząć defilada wojska powracającego z jesiennych ćwiczeń. Jeszcze na poligonie żołnierzy odwiedził I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka i premier Józef Cyrankiewicz. Natomiast w Zielonej Górze gościł Minister Obrony Narodowej gen. Marian Spychalski. Towarzyszyli mu: szef sztabu WP gen. Jerzy Bardziłowski, dowódca Śląskiego Okręgu Wojskowego gen. Czesław Waryszak, szef lotnictwa gen. Tadeusz Frey-Bielecki i przedstawiciel Północnej Grupy Armii Radzieckiej gen. Fomienko.
Wojsko poruszało się w dwóch kolumnach. Pierwsza wkroczyła do miasta ul. Łężycką i ul. Batorego, Źródlaną oraz Sulechowską przemaszerowała na ul. Bohaterów Westerplatte.
Druga kolumna wkroczyła ul. Anny Jagiellonki, Batorego, Walki Młodych na ul. Bohaterów, gdzie odbyła się defilada.
- Żołnierze i oficerowie! Wznosimy za wasze zdrowie symboliczny kielich wina w pięknym mieście winnic - czytamy w okolicznościowym apelu. Zapewne w ten sposób włodarze miasta nawiązywali do Winobrania, które zakończyło się kilka dni wcześniej.
Jedzie ciężki sprzęt
- Ulicą, która nosi imię samotnych bohaterów z Westerplatte mkną z rykiem motorów stalowe kolosy pancerne, wyrzutnie rakietowe a w górze z gwizdem tną powietrze srebrne odrzutowce - rozpoczęła relację „Gazeta Zielonogórska” w wydaniu z 10 października 1956 r.
Defiladę otworzyli zwiadowcy w motocyklach z przyczepami. Na każdej przyczepie był karabin maszynowy.
Za nimi „czerwone diabły”, czyli polscy komandosi. Elita i najmłodsza formacja w polskiej armii. Dalej piechota. Oczywiście na ciężarówkach i w wozach pancernych.
Z tłumu w stronę żołnierzy sypały się wiązanki kwiatów, torby z cukierkami, kiście winogron, papierosy.
Za piechotą podążała artyleria przeciwlotnicza uzbrojona zarówno w karabiny maszynowe, jak i w ciężkie działa. Później była artyleria przeciwpancerna i moździerze.
- Nagle huragan oklasków. Na jezdni pojawiają się nieznane machiny - relacjonowała „GZ”. - Są to nowoczesne wyrzutnie rakietowe. Tuż za nimi posuwa się kolumna słynnych „katiusz”. Srebrne pociski rakiet drzemią spokojnie w wyrzutniach. Entuzjazm ulicy wzmaga się.
Czas na czołgi
Tymczasem powoli zapadał zmrok. Zapalały się latarnie uliczne. Widzowie mogli obserwować amfibie i ciągnięte na platformach kutry.
- Następuje dłuższa przerwa. Z daleka narasta i potężnieje łoskot stali. Czołgi. Ziemia drży - opisywała gazeta. - Z dużą szybkością przetaczają się stalowe kolosy, zostawiając w powietrzu smugę spalin. Huk jest tak silny, że nawet nie słychać słów oddalonego o centymetr sąsiada. Jest to jednostka kontynuująca tradycje 4 Brygady Pancernej.
Lawina stali przeszła. Entuzjazm nie malał. „GZ” w tamtym wydaniu i w następnym dniu wypełniona była zdjęciami sprzętu wojskowego. Co ciekawe, na fotografiach nie było czołgów. Ich wygląd pozostał owiany tajemnicą.
Asfaltu nie zerwały.
Nie pisali o nich, bo zerwały świeżo położony asfalt? Nic podobnego. Trzy lata wcześniej Bohaterów Westerplatte nazywała się ul. Topolową i była to mało znacząca ulica. Jej poszerzanie i przebudowę rozpoczęto pod koniec 1955 r. Równocześnie wzdłuż niej budowano kolejne bloki mieszkalne i administracyjne. Latem 1956 r. trwały prace na odcinku od dzisiejszej ul. Kupieckiej do ul. dra Pieniężnego. Widać to na zdjęciu zamieszczonym obok. Jezdnię wyłożono brukiem. Czołgi nie mogły zerwać asfaltu, bo go tam nie było. Czy uszkodziły bruk? Oficjalnie nikt się do tego nie przyznawał.
SPOTKANIE W MUZEUM
Dzieje najnowsze
Najnowszym dziejom Zielonej Góry poświęcone będzie spotkanie z autorami „Historii Zielonej Góry”. Z prof. Wojciechem Strzyżewskim i prof. Czesławem Osękowskim rozmawiać będzie Karolina Kamińska. To ósme spotkanie z cyklu. Na uczestników czeka nie lada gratka - kilkanaście osób, w drodze losowania, otrzyma najnowsze wydawnictwo - III tom „Historii Zielonej Góry”, który w tej chwili jest drukowany.
Spotkanie we wtorek, 13 grudnia, o godz. 17.00 w Muzeum Ziemi Lubuskiej.
Tomasz Czyżniewski
Codziennie nowe opowieści i zdjęcia
Fb.com/czyzniewski.tomasz