Czy wojna na Ukrainie zagraża Polsce?
Jak polski rząd powinien reagować na to co dzieje się u naszych sąsiadów ze wschodu? Czy Polska w obliczu zagrożenia jest się w stanie obronić? Europa robi co może, aby nie doprowadzić do „rozlania” się konfliktu na terytorium sojuszników NATO. Polska jest w trudnej sytuacja, bo jest państwem frontowym sojuszu.
- Państwa frontowe muszą mieć bardzo silny własny potencjał bezpieczeństwa. Musimy się koniecznie wzmocnić, bo polska armia jest słaba. Trzeba dokonać jej wzmocnienia technologicznego i liczebnego. Druga rzecz to pewne sojusze. Polska sam obronić się nie jest w stanie. Musi mieć sprawdzonych sojuszników, którzy w razie czego staną w jej obronie mówił na antenie Radia Zielona Góra, prof. Jarosław Macała, politolog z Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Profesor Macała interpretował też decyzję Putina o inwazji na Ukrainę. Jak zaznaczył, może mieć ona podłoże historyczne, wynikające z dążenia Rosji do odbudowy mocarstwa. Macała mówił także, że Putni mógł planować zajęcie Ukrainy w inny sposób, ale wydarzenia po 2014 roku, kiedy Rosja zajął Krym nie potoczyły się po myśli Putina.
- Myślę, że Putin sądził, że po 2014 roku dojedzie do wewnętrznych zmian na Ukrainie. Chodziło o to, żeby Ukraina była w strefie wpływów Rosji. Wojna jest ostatecznością. Inny scenariusz zakładał z pewnością, że Kijów będzie bardziej przychylny Kremlowi. Putin sądzi, że bez Ukrainy, Rosja nie może być wielkim mocarstwem, a to jest od wielu lat teza, która głoszono w Rosji.
Wpływ na decyzję Putina ma z pewności także proces demokratyzacji Ukrainy.
- Nie mam wątpliwości, że chodzi o zdobycie Ukrainy. Następnie zainstalowanie sobie przychylnej ekipy. Jeżeli Ukraina zostanie podporządkowana Putinowi, to my, Polacy będziemy graniczyć z Rosją – mówił prof. Macała.
wzg